
Zapraszamy na kolejną wystawę organizowaną przez zespół Picture Doc w Pracowni Duży Pokój.
HEDA
Ola Skowrońska
19.09 – 31.10.2025
Otwarcie wystawy w ramach sekcji WGW+ link
19–21.09.2025 WGW
Godz. otwarcia: 11:00–19:00
25.09-31.10.2025
galeria czynna czwartek-niedziela
godz. otwarcia: 15:00-19:00
WERNISAŻ
godz. 18:00, 19.09.2025
WYDARZENIA WGW:
SPOTKANIA: Sztuka między kulturami (język migowy)
Panel dyskusyjny z Adeliną Borets i Sashą Wieliczko, prowadzi Olga Mzhelskaya
godz. 19:00, 15.10.2025
wydarzenie FB:
https://fb.me/e/1NJNYzpjEz
[for english scroll down]
Punkt wyjścia dla projektu Heda zrodził się z tysięcy wiadomości tekstowych, które przez lata wymieniałam z jedną z moich najbliższych przyjaciółek, absolwentką antropologii pochodzącą z Czeczenii, a obecnie mieszkającą w Moskwie. Nasz pierwotny pomysł – jeszcze z 2019 roku – zakładał połączenie badań antropologicznych i działań artystycznych, by stworzyć projekt dokumentalny o opresji kobiet w restrykcyjnej kulturze powojennej Czeczenii. Realizację tego planu najpierw uniemożliwiła pandemia, a później rosyjska inwazja na Ukrainę. Spotkanie stało się niemożliwe: ja nie mogłam wjechać do Rosji, a ona nie mogła jej opuścić.
Wobec tych wyzwań narodziła się nowa idea – stworzenie narracji, która ukazuje zarówno szerszy obraz tożsamości kulturowej czeczeńskich kobiet, jak i więź, która nas łączy. Zaczęłam podróżować po Europie, fotografując młode Czeczenki noszące to samo imię, co moja przyjaciółka – Heda. Postanowiłam opowiedzieć historię, która nie tylko pokazuje różnorodność doświadczenia uchodźczego, lecz przede wszystkim indywidualny charakter każdej z bohaterek. Głównym tematem projektu jest stan zawieszenia, w którym znajdują się córki uchodźców: wyobcowane z tradycyjnej kultury swojego pochodzenia z powodu mizoginii, a jednocześnie nie w pełni akceptowane w krajach, w których obecnie mieszkają, z powodu ksenofobii. Projekt opowiada historie pięciu Hed – czterech, które poznałam osobiście, i jednej oddalonej o 1400 kilometrów. Razem tworzą wielowymiarową opowieść o migracji, wojnie, traumie, przynależności i przyjaźni.
Kuratorzy: Witek Orski i Krzysztof Pijarski
Zespół kuratorski i produkcyjny Picture Doc: Julia Klewaniec, Wioletta Kulas, Łukasz Pawłowski
Identyfikacja wizualna: Wioletta Kulas
Partner: Szkoła Filmowa w Łodzi
MIEJSCE:
Galeria Fundacji Picture Doc – Pracownia Duży Pokój
Warecka 4/6
00-040 Warszawa
(wejście od ul. Kubusia Puchatka)
Wydarzenie odbywa się w ramach Warsaw Gallery Weekend 2025.
Krzysztof Pijarski, Witek Orski
Heda – imiona geografii
Dziś przepowiadanie wiąże się projekcją geograficzną raczej niż historyczną; to przestrzeń, nie czas, ukrywa przed nami konsekwencje.
John Berger
W geografii fizycznej nazwy własne zazwyczaj denotują miejsce lub terytorium, góry, rzeki i krainy wyodrębnione ze względu na ich ukształtowanie. W geografii politycznej terytoria i ich granice, choć często dotkliwie realne, mają o wiele bardziej przygodne źródło. Są efektem wędrówek ludów, wieków wojen, ekspansji i zjednoczeń, a także rozpadu. Dziś Europa, która do niedawna wydawała się terytorium tyleż stabilnym, co otwartym, przeżywa moment, w którym te granice znów wyraźnie widzimy. Z jednej strony wzmacniamy granice zewnętrzne by coraz skuteczniej odgradzać się od tych, którzy w Europie szukają lepszego, godnego (czasem po prostu:) życia. Z drugiej strony coraz silniej widzimy ruchy odśrodkowe – społeczności i społeczeństwa, które w obliczu wyzwań zglobalizowanej współczesności ponownie “odkrywają” swoją odrębność, poszukując poczucia bezpieczeństwa w ukorzenieniu tradycji i dawnych form kulturowych. Ruchy te prowadzą często do nowych wykluczeń i reakcyjnych postaw.
Heda Oli Skowrońskiej kreśli zupełnie inną geografię starego (sub)kontynentu. Heda to imię zamieszkałej w Moskwie przyjaciółki artystki, Czeczenki, którą zna od nastoletniości, ale której nie spotkała nigdy z dala od klawiatury. Spotkanie uniemożliwiła najpierw pandemia, potem pełnoskalowa inwazja Rosji w Ukrainie. Hedę można odczytać jako próbę spotkania mimo tych ograniczeń. W projekcie, na który składają się rozszerzone portrety Hed mieszkających w Unii Europejskiej, widzimy miejsca z perspektywy bohaterek, a bohaterki stają się nimi właśnie w relacji z miejscami: Heda z Moskwy, od której się wszystko zaczęło, dalej Heda z Brna, Heda z Warszawy, Heda z Bingen. Łączy je silny związek z kulturą czeczeńską, ale też fakt, że zostały ukształtowane przez kulturę europejską, której wartości i imaginarium są pod wieloma względami trudne do pogodzenia z tym, co wyniosły ze swych domów rodzinnych. W portretach kolejnych Hed spotykamy się z konkretnymi, zlokalizowanymi próbami negocjowania tożsamości i przestrzeni życiowej w splątaniu tych dwóch światów. Większość bohaterek Skowrońskiej ma za sobą trudne doświadczenia związane z migracją i asymilacją. Co jednak, jeśli te opowieści potraktujemy nie tyle jako przykłady losów osób migranckich i ich prób odnalezienia się w miejscu przeznaczenia (choć nimi także są), ile jako model współczesnej tożsamości europejskiej?
Z takiej perspektywy przestajemy patrzeć na Europę jako zbiór oddzielonych od siebie terytoriów, którym przypisujemy osobne esencje, których integralności należy bronić (przed obcymi, tanią siłą roboczą, importem produktów, zbyt silnymi – co to znaczy? – wpływami kulturowymi, itd.) – Europa staje się raczej siecią niewyłącznych, nakładających się na siebie relacji, noszących wiele imion. Tak odczytujemy pracę wideo Skowrońskiej, w której Heda z Brna taguje kolejne miejsca swoim imieniem, a w ścieżce dźwiękowej kobiecy głos odczytuje czeczeńskie imiona kobiet: Heda, Dagmara, Milana, Luiza, Iman, Amina, Marina, Fatima… Heda jest jednym z wielu imion, a każde z nich powołuje nową sieć przecinającą granice istniejących terytoriów, swoistą psychogeografię tego, co zwykliśmy zwać Europą.
W tym kontekście niezwykle ciekawa wydaje się postawa feministycznej, kulturowej geografki Doreen Massey, która poddawała krytyce polityczne wyobrażenia idealizujące ograniczoną do konkretnego terytorium, autentyczną lokalność w opozycji do abstrakcyjnej, zagrażającej globalności. Według niej takie postawy wzmacniają „geografię etyki w stylu rosyjskiej matrioszki”, w której odpowiedzialność maleje wraz z odległością. W takim rozumieniu “najbliższa” jest nam rodzina, a na końcu tego spektrum będą “obcy”, w tym zwłaszcza osoby migranckie i postmigranckie, nawet jeśli są naszymi sąsiadami. Właśnie takie rozumienie bliskości i dali należy zdemontować, jeśli zależy nam na rozumieniu przestrzeni, a co za tym idzie – polityki, która “uznaje otwarty charakter przyszłości”. Innymi słowy, jeśli chcemy mieć przyszłość (jeśli chcemy, by nie rozwijała się zgodnie z dawno temu napisanym scenariuszem), musimy uznać, że przestrzeń nie jest czymś, co jest dane, lecz czymś, co jest ciągle od nowa tworzone i negocjowane.
“Jeśli poważnie potraktujemy relacyjną konstrukcję tożsamości (nas samych, codzienności, tożsamości miejsc) – pyta Massey – to jaka jest potencjalna geografia naszej polityki wobec tych relacji?”
Massey opowiadała się za uprzestrzennioną podmiotowością – „otwartością na zewnątrz” (outwardlookingness), która uznaje naszą relacyjną konstytucję poprzez zaangażowanie w świat innych. Nie jest to podmiotowość, która konstytuuje się poprzez wycofanie się do wnętrza (czy esencjalnie rozumianej lokalności), ale taka, która staje się sobą poprzez otwarcie na wielość świata. W zglobalizowanym świecie nasze „codzienne życie” składa się z relacji, które rozciągają się na całą planetę i dlatego autorka For Space wzywała do “polityki uwikłania”, która oznacza uznanie naszej odpowiedzialności za odległe relacje, które składają się na nasze „tu i teraz”. Nasze życie z innymi w coraz większym stopniu charakteryzuje coś, co Massey nazywa “byciem zdanym na siebie nawzajem” (throwntogetherness) – fakt, że zwłaszcza w miastach żyjemy w dość przygodnych konstelacjach ras i kultur (niestety coraz rzadziej klas). Jest to wyzwaniem, ale też szansą na politykę połączeń, tworzenia i kwestionowania czasoprzestrzeni, opartą na radykalnej współczesności świata wielorakich, wzajemnie powiązanych przemian.
W świetle tego, co się obecnie dzieje na świecie takie myśli mogą wydawać się nieodpowiedzialnym, fantastycznym rojeniem, ale obstajemy przy tym, że taka właśnie jest moc sztuki: wyobrażania świata innego niż ten, jaki się właśnie staje. Uzmysłowienia sobie, że trajektoria, na której się znaleźliśmy, nie jest jedyną konieczną. Wydaje się, że świecie pędzącym ku katastrofie wspólne wysiłki ćwiczenia owej otwartości na zewnątrz w konkretnych uwikłaniach pozwalają na poczucie sprawczości, której tak często tak wielu brakuje.
HEDA
Ola Skowrońska
19.09 – 31.10.2025
Exhibition opening within the WGW+ section
https://warsawgalleryweekend.pl/wystawy/heda?nav=venues…
19.09–21.09.2025 WGW
Opening hours: 11:00–19:00
25.09–31.10.2025
Gallery open Thursday–Sunday
Opening hours: 15:00–19:00
VERNISSAGE
6:00 PM, 19.09.2025
WGW EVENTS:
MEETINGS: Art Between Cultures (sign language)
Panel discussion with Adelina Borets and Sasha Wieliczko, moderated by Olga Mzhelskaya
7:00 PM, 15.10.2025
The starting point for the Heda project was born out of thousands of text messages exchanged over the years with one of my closest friends, a Chechen-born anthropology graduate now living in Moscow. Our initial idea—dating back to 2019—was to combine anthropological research and artistic practices to create a documentary project about the oppression of women in the restrictive culture of postwar Chechnya. The realization of this plan was first prevented by the pandemic and later by Russia’s invasion of Ukraine. Meeting became impossible: I could not enter Russia, and she could not leave.
Faced with these challenges, a new idea was born—to create a narrative that reflects both the broader picture of Chechen women’s cultural identity and the bond that connects us. I began traveling across Europe, photographing young Chechen women who share the same name as my friend—Heda. I decided to tell a story that not only highlights the diversity of refugee experiences but above all the individuality of each protagonist.
The central theme of the project is the state of suspension in which refugee daughters find themselves: alienated from the traditional culture of their origin due to misogyny, yet not fully accepted in the countries where they now live due to xenophobia. The project tells the stories of five women named Heda—four whom I met in person, and one separated by 1,400 kilometers. Together they create a multi-dimensional narrative about migration, war, trauma, belonging, and friendship.
Curators: Witek Orski and Krzysztof Pijarski
Picture Doc curatorial and production team: Julia Klewaniec, Wioletta Kulas, Łukasz Pawłowski
Visual identity: Wioletta Kulas
Partner: Łódź Film School
VENUE:
Picture Doc Foundation Gallery – Duży Pokój Gallery
4/6 Warecka St.
00-040 Warsaw
(entrance from Kubusia Puchatka St.)
The exhibition is part of the Warsaw Gallery Weekend 2025.
Heda – the names of geography
Prophesy now involves a geographical rather than historical projection; it is space, not time, that hides consequences from us.
John Berger
In physical geography, proper names are used to denote a place or territory – mountains, rivers and lands – based on their physical features. In political geography, territories and their borders, though often painfully real, have a much more contingent origin. They are the result of migrations, centuries of war, expansion and unification, as well as disintegration. Today, Europe, which until recently seemed to be a territory as stable as it was open, is experiencing a moment in which these borders are once again clearly visible. On the one hand, we are strengthening our external borders in order to more effectively separate ourselves from those who are seeking a better, dignified (sometimes bare) life in Europe. On the other hand, we are seeing increasingly strong centrifugal movements—communities and societies that, in the face of the challenges of today’s globalized world, are “rediscovering” their distinctiveness, seeking a sense of security in their roots in tradition and old cultural forms. These movements often lead to new forms of exclusion and reactionary attitudes.
Ola Skowrońska’s Heda sketches a completely different geography of the old (sub)continent. Heda is the name of the artist’s close Chechen friend living in Moscow, whom she has known since her teenage years, but whom she has never met away from the keyboard. The meeting was first prevented by the pandemic, then by Russia’s full-scale invasion of Ukraine. Heda can be read as an attempt to meet despite these limitations. In the project, which consists of extended portraits of Hedas living in the European Union, we see places from the perspective of the protagonists, and the protagonists become them precisely in relation to places: Heda from Moscow, where it all began, then Heda from Brno, Heda from Warsaw, Heda from Bingen. What connects them is a strong bond with Chechen culture, but also the fact that they have been shaped by European culture, whose values and imaginary are in many ways difficult to reconcile with what they have learned from their family homes. With each of the Hedas, we encounter specific, localized attempts to negotiate identity and living space in the entanglement of these two worlds. Most of Skowrońska’s protagonists have had difficult experiences related to migration and assimilation. But what if we treated these stories not so much as examples of the fates of migrants and their attempts to find their place in their destination (although they are that, too), but as a model of contemporary European identity?
From this perspective, we cease to view Europe as a collection of separate territories to which we assign distinct essences, whose integrity must be defended (against foreigners, cheap labor, imported products, overly strong—whatever that means—cultural influences, etc.). Europe is becoming more of a network of non-exclusive, overlapping relationships with many names. This is how we interpret Skowrońska’s video work, in which Heda from Brno tags successive places, while a female voice in the soundtrack reads out Chechen women’s names: Heda, Dagmara, Milana, Luiza, Iman, Amina, Marina, Fatima… Heda is one of many names, and each of them evokes a new network that crosses the borders of existing territories, a kind of psychogeography of what we are used to call Europe.
In this context, the attitude of feminist cultural geographer Doreen Massey seems particularly pertinent. She critiqued political imaginaries that romanticize a bounded, authentic local in opposition to an abstract, threatening global. According to her, such attitudes reinforce a “Russian-doll geography of ethics,” where responsibility decreases with distance. In this understanding, our family is “closest,” with “strangers” at the other end of the spectrum, especially migrants and post-migrants, even if they are our neighbors. It is precisely this understanding of proximity and distance that must be dismantled if we want to create an understanding of space and, consequently, of politics which “acknowledges the openness of the future.” In other words, if we want to have a future (if we want it not to unfold according to a long-ago written script), we must recognize that space is not something that is given, but something that is constantly being created and negotiated.
“If we take seriously the relational construction of identity (of ourselves, of the everyday, of places),” Massey asks, “then what is the potential geography of our politics towards those relations?”
Massey advocated for spatialized subjectivity, an “outwardlookingness” that recognizes our own relational constitution through our engagement with a world of others. This is not a subjectivity that comes into being by withdrawing into an interior, temporal flow, but one that becomes itself by opening out to the multiplicity of the world. In a globalized world, our “daily lives” are constituted by relations that stretch across the planet, and that is why the author of For Space called for a “politics of implication,” which means recognizing our responsibility for the distant relations that constitute our “here and now.” Our life with others is increasingly characterized by what Massey calls “throwntogetherness”—the fact that, especially in cities, we live in rather random constellations of races and cultures (unfortunately, less and less often of classes). This is a challenge, but also an opportunity for a politics of connectivity, of making and contesting time-spaces, grounded in the radical contemporaneity of a world of multiple, interconnected becomings.
In light of what is currently happening in the world, such thoughts may seem irresponsible, fantastical musings, but we insist that this is precisely the power of art: to imagine a world other than the one that is currently coming into being. To realize that the trajectory we find ourselves on is not the only one possible. It seems that in a world rushing towards catastrophe, joint efforts to practice this openness to the outside world in specific implications allows for a sense of agency that so many so often lack.


