Bytom Karb
2011. Piotr Wójcik
Piotr Wójcik o projekcie:
“Fotografie zacząłem robić jesienią 2011 roku. Było to już po wysiedleniu mieszkańców. Podczas pierwszej mojej wizyty spędziłem kilka godzin chodząc wokół kilku budynków przy Pocztowej i Technicznej. Wszystkie drzwi do klatek schodowych były zamknięte, wszystkie okna na parterze zamurowane. Całe osiedle ogrodzone siatką. Oprócz odrapanych ścian, moją uwagę przykuły okna. Okna, które w śląskiej kulturze – kulturze robotniczych dzielnic – odgrywały znaczącą rolę. Z reguły w znanych nam familokach malowane na czerwono, tu każde było inne. Większość drewnianych, ze złuszczoną farbą, ale też plastikowe, dopiero co wstawione. Ta różnorodność to mijający czas, stan posiadania mieszkańców i ich marzenia. Powybijane szyby. Za oknami, nie wszystkimi, czasem zasłony, firanki i doniczkowe kwiatki. To tak jakby ktoś wyszedł po zakupy, zapomniał zamknąć okna i zaraz miał wrócić. Anteny satelitarne, sznurki do suszenia prania. Wokół nikogo nie ma. Pusto. Zacząłem fotografować. Okna. Wszystkie klatki zamknięte, wszędzie wstawione metalowe drzwi – skuteczna zasieka przed nieproszonymi gośćmi.
Po kilku tygodniach w końcu zostaję zaproszony do środka, odwiedzam kilkadziesiąt mieszkań. To podróż intymna. Przejmująca cisza i chłód. Ciemność na klatkach schodowych. Ostatnie dni grudnia 2011 roku. Pierwsze znalezione fotografie z rodzinnych albumów. Ktoś pozuje. Lata sześćdziesiąte? Obok but, plastikowy samochodzik i garnek. Ściany niebieskie, zielone, żółte, fioletowe, pomarańczowe, czerwone, różowe … Krzyż na czerwonej ścianie, Matka Boska na kuchennej szafce, pamiątka po I Komunii. Toaleta na półpiętrze klatki schodowej, na muszli klozetowej naklejka z delfinem. Okulary, różaniec, czerwona poduszka w kształcie serca z napisem “I love you”. Kwiaty, które widziałem z zewnątrz, jeszcze nie zamarzły, szafki, wersalki, fotele i piece. Na drzwiach jednego z mieszkań napis: “Koniec! Tutaj mieszkałem 63 lata. Jurek”. Kilka tygodni później. Wielkie koparki, hałas, pył. Robotnicy oddzielający złom od gruzu. Zimno. Pokój, który widziałem wcześniej, kolorowa ściana, obraz z Jezusem na ścianie – wszystko widzę z ulicy. Wielka ręka koparki…”